Salon podupadł. Od jakiegoś czasu nie ma tu co czytać. Dobre pióra zamilkły. Gwiazdami zostały umysły proste (Janke), pospolite (Wszołek), pretensjonalne (Coryllus) lub faszyzujące; Ścios, Wilk Morski, Szczurbiurowy.
Gdyby nie Starosta, Giz, Memches, Dudek oraz Trammer w ogóle nie byłoby tu co czytać!
To ciekawe, że jeszcze przed paru laty czuło się jak na Salonie fermentują intelektualne drożdże. Nowo prawicowe, świeże, niezależne, jakościowo dobre. Mocno stymulowały je teksty dziś na Salonie nieobecnych lewicowców; Galopującego, Boguty, Leszka z Sopot, Sadurskiego.
Ludzie ci odeszli. Nie znaleźli na Salonie - ani warunków do dyskusji ani - przychylnej atmosfery.
Coraz mniej w naszym życiu umysłowym spotkań ludzi, którzy szanują się wzajemnie mimo, że posiadają odmienne poglądy. To wynik coraz mocniejszego, ogarniającego wszystko i wszystkich, politycznego konfliktu.
Wkurwienie nie stymuluje. Zdegenerowani konfliktem, jak zły pieniądz tracimy na wartości.