euromir euromir
2063
BLOG

TOMAS TRANSTRÖMER, 10 WIERSZY

euromir euromir Kultura Obserwuj notkę 16

Poniżej, na życzenie Wawela  zebrane w kupę, spolszczone teksty 10 wierszy  Tomasa Tranströmera wraz z szwedzkim  tekstem oryginałów.

 

(Wszystkie ilustracje - Edvard Munch)

 

 

 KWIECIEŃ I CISZA

 
 
Wiosna wzięła na wstrzymanie.
 
Aksamitnociemny rów
wije się obok mnie
bez odbić.
 
Świecą się tylko
żółte kwiaty.
 
Wnoszą mnie w mój cień
jak skrzypce 
w czarnym pokrowcu.
 
A to co chcę powiedzieć
błyszczy  poza zasięgiem
jak srebro
w lombardzie
 
 
(z Żałobnej gondoli 1996)
 
 
 
 
 
 
APRIL OCH TYSTNAD


Våren ligger öde.
Det sammetsmörka diket
krälar vid min sida
utan spegelbilder.


Det enda som lyser
är gula blommor.


Jag bärs i min skugga
som en fiol
i sin svarta låda.


Det enda jag vill säga
glimmar utom räckhåll
som silvret
hos pantlånaren.

(ur Sorgrgondolen 1996)

 
 
 
 
 
Peryferia

Ludzie w drelichach koloru ziemi wychodzą z rowu.
To miejsce przejściowe, martwego spokoju, ni wieś, ni miasto.
 
Dźwigi na horyzoncie chciałyby skoczyć, tylko zegary są przeciw.
Porozrzucane rury betonowe spijają światło suchymi językami.
Warsztaty samochodowe pomieszczone w byłych stajniach.
Kamienie rzucają cienie ostre jak przedmioty na powierzchni księżyca.
 
Tych miejsc jest coraz więcej.
Jak kupione za judaszowe srebrniki:
„pole garncarskie na cmentarz dla obcych”.
 

 
Utkantsområde

Män i överdragskläder med samma färg som marken kommer upp ur ett dike.
Det är ett övergångsområde, dödläge, varken stad eller land.

Byggnadskranarna vid horisonten vill ta det stora språnget men klockorna vill inte.
Kringkastade cementrör lapar ljuset med torra tungor.
Bilplåtverkstäder inrymda i före detta lagårdar.
Stenarna kastar skuggorna skarpt som föremål på månytan.

Och de platserna bara växer.
Som det man köper för Judas’ pengar: 
„Krukmakaråkern till begravningsplats för främlingar.” 


 
 
 
 
Na dworzu 3

Słońce pali. Samolot leci na niskiej wysokości
i rzuca cień w formie wielkiego krzyża, który biegnie po ziemi.
Jakiś człowiek siedzi na polu i grzebie.
Nadchodzi cień.
Przez setną część sekundy mężczyzna jest pośrodku krzyża.
Widziałem krzyż wiszący pod chłodnym sklepieniem kościoła.
Czasami przypomina mignięcie 
czegoś w nieopanowanym ruchu.

 
 
 
 
 
 
Twarzą w twarz
 
W lutym bytowanie stanęło w miejscu.
Ptaki latały niechętnie zaś dusze tarły o pejzaż jak łódź
trze o pomost gdzie ją uwiązano.
Drzewa stały obrócone plecami.
Głębokość zasp mierzyły nieżywe trawy.
Ślad stóp starzał się na śniegu.
Pod brezentem usychał język.
Któregoś dnia coś przyszło pod okno.
Praca stanęła, wyjrzałem.
Kolory płonęły, wszystko się zakręciło.
Zbliżyłem się z ziemią
 

 
 
Ansikte mot ansikte

 I februari stod levandet still.
Fåglarna flög inte gärna och själen
skavde mot landskapet så som en båt
skaver mot bryggan den ligger förtöjd vid.
Träden stod vända med ryggen hitåt.
Snödjupet mättes av döda strån.
Fotspåren åldrades ute på skaren.
Under en presenning tynade språket.
En dag kom någonting fram till fönstret.
Arbetet stannade av, jag såg upp.
Färgerna brann, allt vände sig om.
Marken och jag tog ett språng mot varann

 
 
 
 
 
 
Z marca -79
 
Zmęczony wszystkimi, którzy przychodzą ze słowami,
słowami ale nie językiem
wybrałem się na pokrytą śniegiem wyspę.
Dzikość nie ma słów.
Niezapisane karty rozprzestrzeniają się na wszystkie strony!
W śniegu napotykam ślady sarnich kopytek.
Język bez słów
 

 
Från mars -79

Trött på alla som kommer med ord, ord men inget språk
for jag till den snötäckta ön.
Det vilda har inga ord.
De oskrivna sidorna breder ut sig åt alla håll!
Jag stöter på spåren av rådjursklövar i snön.
Språk men inga ord


 
 
 
 
 
 
ŚREDNIOWIECZNE MOTYWY
 
 
Pod naszą czarującą grą min ukrywa się
zawsze czaszka, twarz pokerzysty. Nawet kiedy
słońce wolno przetacza się po niebie.
Trwa partia szachów.
 
Dźwięk nożyc fryzjerskich z gąszczy.
Słońce wolno przetacza się po niebie.
Partia szachów kończy się remisem. W
ciszy tęczy.
 
 
 
Medeltida motiv
 
 
Under vårt förtrollande minspel väntar
alltid kraniet, pokeransiktet. Medan
solen sakta rullar förbi på himlen.
Schackspelet pågår.
 
Ett frisörklippande ljud från snåren.
Solen rullar sakta förbi på himlen.
Schackpartiet avstannar i remi. I
regnbågens tystnad
 

 
 
 
PRELUDIA II

Dwie prawdy zbliżają się do siebie. Jedna idzie z wewnątrz, druga z zewnątrz.
Tam gdzie się spotkają będzie szansa zobaczyć siebie.
Ten kto zauważa co ma się dokonać krzyczy rozpaczliwie: „Stój!
niech się dzieje co chce, abym tylko nie musiał się rozpoznać.”
I jest łódź usiłująca zacumować próbuje właśnie tu
będzie próbować jeszcze tysiące razy.
Z ciemności lasu wyłania się długi bosak, wsuwa się przez otwarte okno,
pomiędzy rozpalonych tańcem gości.
 

 
 
Preludier II
 
Två sanningar närmar sig varann. En kommer inifrån, en kommer utifrån
och där de möts har man en chans att få se sig själv.
Den som märker vad som håller på att hända ropar förtvivlat: ”Stanna!
vad som helst, bara jag slipper känna mig själv.”
Och det finns en båt som försöker lägga till försöker just här
den kommer att försöka tusentals gånger.
Ur skogens mörker kommer en lång båtshake, skjuts in genom det öppna fönstret,
in bland partygästerna som dansat sig varma.
 
 

 
 
 
 
MINUSOWE STOPNIE
 
Jesteśmy na zabawie, która nas nie kocha. Pod koniec zabawa opuszcza maskę i pokazuje nam swą prawdziwą twarz: plac manewrowy.
Zimne kolosy stoją we mgle, na szynach. Kreda namazała coś na drzwiach wagonów.
Nie wolno o tym wspominać, ale jest tu dużo stłumionej przemocy. Dlatego detale są tak ciężkie. I tak trudno zobaczyć inne rzeczy: plamę słońca przemieszczającą się po ścianie i zjeżdżającą poprzez nieświadomy las drżących twarzy, słowo biblijne, którego nigdy nie zapisano: ”Chodź do mnie, ponieważ  jestem równie sprzeczny jak ty.”
 Jutro pracuję w innym mieście. Lecę tam porankiem będącym wielkim czarno-niebieskim cylindrem. Orion wisi nad  mrozem. Dzieci w cichej grupie czekają na szkolny autobus, dzieci za które nikt się nie modli. Światło rośnie wolno jak nasze włosy.
 
 

MINUSGRADER


Vi är på en fest som inte älskar oss. Till sist låter festen sin mask falla och visar sig som den verkligen är: en växlingsbangård. Kalla kolosser står på skenor i dimman. En krita har klottrat på vagnsdörrarna.

Det får inte nämnas, men här finns mycket undertryckt våld. Därför är detaljerna så tunga. Och så svårt att se det andra som också finns: en solkatt som flyttar sig på husväggen och glider genom den ovetande skogen av flimrande ansikten, ett bibelord som aldrig skrevs: 'Kom till mig, ty jag är motsägelsefull som du själv.'

I morgon arbetar jag i en annan stad. Jag susar dit genom morgontimman som är en stor svartblå cylinder. Orion hänger ovanför tjälen. Barn står i en tyst klunga och väntar på skolbussen, barn som ingen ber för. Ljuset växer sakta som vårt hår.

(ur SANNINGSBARRIÄREN 1978)
 
 
 
 
 
SAMOTNOŚĆ  
 
 
Gdzieś tutaj lutowym wieczorem bliski byłem utraty życia.
Samochód wpadł w poślizg i dostał się
na lewą stronę drogi. Jadący naprzeciw –
ich światła – znalazły się bardzo blisko.


Moje nazwisko, moje dziewczyny, moja praca
oddzieliły się ode mnie i zostały z tyłu, ciche,
oddalone coraz dalej. Ja byłem anonimem
jak chłopiec na szkolnym boisku otoczony przez wrogów.
 
Jadący z przeciwnej strony mieli ogromne reflektory.
Oświetlały mnie kiedy kręciłem kierownicą
przezroczysty w przerażeniu płynacym jak białko jajka.
Sekundy pęczniały – zajmując coraz więcej miejsca –
wielkie jak gmachy szpitalne.
 
I prawie można było się zatrzymać,
odpocząć chwilę
przed zderzeniem.
 
Nagle koła załapały: pomocne ziarna piasku
albo cudowne uderzenie wiatru. Auto wyszło z poślizgu
i przeleciało na drugą stronę jezdni.
Słup, zgniecenie – ostry dźwięk –
odleciał w ciemność.
 
Nastał spokój. Siedziałem w ciszy i patrzyłem
jak ktoś idzie przez śnieżycę  
żeby zobaczyć jak ze mną.


II 


Chodziłem długo
po zmrożonych polach.
Żadnego człowieka jak okiem sięgnąć.
W innych częściach świata
ludzie rodzą się, żyją i umierają w stałym tłoku.
 
Bycie cały czas widocznym – życie
pod obstrzałem wielu oczu –
musi dawać specjalny wyraz twarzy.
Twarz obłożoną gliną.
 
Bełkot podnosi się i opada
kiedy dzielą poimiędzy siebie
niebo, cienie, ziarna piasku.
 
Muszę być sam
dziesięć minut rano
i dziesięć minut wieczorem.
- Bez programu.
 
Wszyscy stoją w kolejce do wszystkich.
Wielu.
Jeden.


(KLANGER OCH SPÅR, 1966)
  
 
 
ENSAMHET
 
Här var jag nära att omkomma en kväll i februari. 
Bilen gled sidledes på halkan, ut 
på fel sida av vägen. De mötande bilarna – 
deras lyktor – kom nära. 


Mitt namn, mina flickor, mitt jobb 
lösgjorde sig och blev kvar tyst bakom, 
allt längre bort. Jag var anonym 
som en pojke på en skolgård omgiven av fiender. 

Mötande trafik hade väldiga ljus. 
De lyste på mig medan jag styrde och styrde 
i en genomskinlig skräck som flöt som äggvita. 
Sekunderna växte – man fick rum där – 
de blev stora som sjukhusbyggnader. 


Man kunde nästan stanna upp 
och andas ut en stund 
innan man krossades. 


Då uppstod ett fäste: ett hjälpande sandkorn 
eller en underbar vindstöt. Bilen kom loss 
och krälade snabbt tvärs över vägen. 
En stolpe sköt upp och knäcktes – en skarp klang – den 
flög bort i mörkret. 


Tills det blev stilla. Jag satt kvar i selen 
och såg hur någon kom genom snöyran 
för att se vad det blev av mig. 
 
II 

Jag har gått omkring länge 
på de frusna östgötska fälten. 
Ingen människa har varit i sikte. 
I andra delar av världen 
finns de som föds, lever, dör 
i en ständig folkträngsel. 


 Att alltid vara synlig – leva 
i en svärm av ögon – 
måste ge ett särskilt ansiktsuttryck. 
Ansikte överdraget med lera. 

Mumlandet stiger och sjunker 
medan de delar upp mellan sig 
himlen, skuggorna, sandkornen. 

Jag måste vara ensam 
tio minuter på morgonen 
och tio minuter på kvällen. 
– Utan program. 

Alla står i kö hos alla. 
Flera. 
En. 
 
 
 
BAŁTYKI
Fragment 

30 czerwiec.Zatoka jest dziś ekscentryczna – pierwszy raz od wielu lat
przepełniona meduzami, pompującymi do przodu spokojnie i delikatnie, 
wszystkie należą do tego samego armatora: AURELI, płyną po wodzie
jak kwiaty po morskim pogrzebie, 
kiedy je wyjąć z wody tracą formę, 
tak jakby niesłychaną prawdę wyjąć z ciszy i przeformować na nieżywy żel, 
podobnie one, nieprzetłumaczalne muszą pozostać w swoim środowisku


ÖSTERSJÖAR

30 juli. Fjärden har blivit excentrisk - idag vimlar maneterna för
första gången på åratal, de pumpar sig fram lugnt och skon-
samt, de hör till samma rederi: AURELIA, de driver som blom-
mor efter en havsbegravning, tar man upp dem ur vattnet
försvinner all form hos dem, som när en obeskrivlig sanning
lyfts upp ur tystnaden och formuleras till död gelé, ja de är
oöversättliga, de måste stanna i sitt element
 
(Wszystkie przekłady na polski moje)
euromir
O mnie euromir

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura